á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Atlantycka konspiracja Macieja Makarewicza to powieść, w której narrator trzecioosobowy przedstawia wydarzenia skupione wokół różnych postaci. Jednym poświęca więcej miejsca, innym mniej. Dzięki temu zabiegowi czytelnik ma ogląd na całą sytuację i poznaje ją z różnych perspektyw. Nie mamy też sytuacji, w której pojawia się luka w narracji, coś nam ucieka. Autor oczywiście nie wykłada wszystkich kart od razu na stół. Pozostawia nas często w niepewności i wzbudza zainteresowanie, które potrafi skumulować jednym zdaniem kończącym rozdział. To świetny manewr, który sprawia, że nie można doczekać się dalszej lektury.
Akcja w powieści jest dość rozwleczona, ale nie jest to zarzut. Pojawiają się owszem zwroty akcji, ale jest też dużo rozmów i wyjaśnień, które mają lepiej wprowadzić czytelnika w sytuację. Fabuła jest naprawdę niezła – nie powiedziałabym, że to thriller, raczej powieść przygodowa, nowocześniejsza wersja Indiany Jonesa. Mamy intrygę sprzed wieków i tajemnice, które zaczynają wychodzić na światło dzienne. Czego chcieć więcej?
Bohaterowie są dobrze dobrani i dobrze opisani. Choć na pierwszy plan wysuwa się Rory, nie oznacza to, że cała uwaga skupia się na nim. I dobrze, bo mimo że jest ciekawą postacią, to potrzebuje uzupełnienia dwóch niebanalnych kobiet.
Ogromną zaletą tej książki jest styl autora. Nie można się mu oprzeć. Są opisy, które wciągają, ale nie są przeładowane szczegółami. Są też dialogi pełne informacji. Klimat, który zbudował autor, jest naprawdę wyjątkowy. Czuć dreszczyk emocji, jakby działało się tuż obok bohaterów. Niewielu pisarzy potrafi stworzyć coś takiego.
Podoba mi się też pomysł na fabułę. Dawno nie czytałam czegoś takiego – połączenia powieści przygodowej z historycznymi zagadkami. Niby nic nowego, niby było takich książek sporo, ale nie znałam takiej, której akcja dotyczyłaby Portugalii. Pomysł na połączenie wydarzeń sprzed lat ze współczesnością, z tym, jak dawne rzeczy mają wpływ na naszą rzeczywistość, zawsze robi na mnie wrażenie.
Atlantycka konspiracja może niektórym wydawać się momentami za mało dynamiczna. To tylko pozory. To, że jest w niej sporo opisów i detali, nie jest wadą. Autor naprawdę doskonale radzi sobie z opisywaniem miejsc, wydarzeń, sprawia, że każde zdanie jest ucztą dla zmysłów.
Książka kojarzyć się może z twórczością Dana Browna. I dla mnie to jest największy komplement, jaki mogę powiedzieć pisarzowi i jego powieści. Dlaczego? Bo jestem fanką Browna, pochłaniam wszystkie jego książki i zawsze doceniam pracę, jaką wkłada w ich napisanie. Tu jest podobnie. Widać, że autor zadbał o detale, miał na uwadze to, by nie zanudzić, a wciągnąć czytelnika w intrygę, którą przedstawia na kartach swojego utworu. Budował atmosferę każdym zdaniem, robił to naprawdę po mistrzowsku. I dlatego na pewno polecam wam tę powieść. Koniecznie sięgnijcie i sprawdźcie, jak wam się spodoba.